Czasami świat potrafi oszaleć na punkcie czegoś. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie istniały jednostki, które płyną pod silny prąd, zamiast z nim. Mindbug to fenomen Portalconu, a tematem jest właśnie ta gra, która będzie recenzowana. Portal Games zapowiedziało ją i jeszcze tego samego dnia wielu graczy zakochało się w grze. Czy warto się nią zainteresować? Czy to przypadek ślepego odrzucenia fenomenu?

Gameplay

Mindbug, w teorii, to bardzo prosta gra w karty dla dwóch graczy. Czas rozgrywki to 10 minut i proszę, aby słabsi czytelnicy usiedli. Czasem zdarzy się piętnastka. Dlaczego jest to tak krótka gra? Czy warto ją wyciągać, skoro czas jest tak krótki?

Kluczem są proste zasady, które jednak pozostawiają miejsce na faule, strategię i przygotowanie gry. W małym pudełku znajduje się 48 kart stworzeń, 4 karty z tytułem Mindbug oraz 2 liczniki życia. Grę można rozstawić w mniej niż minutę. Tasuje się karty, rozdaje po 10 każdemu z graczy, tasuje, dobiera 5 dla siebie, ustawia liczniki w trójki, a następnie rozpoczyna grę.

Zasady nie są przesadnie skomplikowane. W tego typu grze główną rozgrywką jest zagrywanie kart i maksymalizacja ich potencjału. W swojej turze gracz może zagrać kartę lub zaatakować przeciwnika. Przeciwnik może wtedy zablokować agresora i tura się kończy. Co sprawia, że ta gra karciana jest wyjątkowa?

Potwory są wyjątkowe. Mogą być dzikusami lub łowcami, trujące lub złośliwe, twarde lub wytrzymałe. Są też inne aspekty, takie jak możliwość odpalenia konkretnej umiejętności podczas zagrywania danego stwora lub pokonania go. Dodaje to sporo głębi do gry i pozwala na kilka efektownych combosów. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze wisienki na szczycie. Mindbugi, jak już wspomniano, są brakującą wisienką na szczycie. Karty te są reakcją na zagranie przez przeciwnika jakiegoś stwora. Gdy przeciwnik zagra potwora, który wpadnie Ci w oko, możesz go przejąć za pomocą Mindbuga. Musimy też wziąć pod uwagę wszystkie pozytywne efekty Mindbuga. Na szczęście tych kart jest ograniczona liczba, a przeciwnik w ramach rekompensaty dostaje drugą turę. Wydaje się to być sprawiedliwym rozwiązaniem.

Opinia

Mindbug nie jest grą dla każdego. Jej ciężkość sprawia, że jest to dobra gra dla graczy zaznajomionych z grami planszowymi, ale jeszcze nie gotowych na zaawansowane rozgrywki. Jest to więc gra o średnim stopniu trudności.

Zasady są proste, co jest świetne, ale może też nadać grze banalny wygląd. W trakcie moich testów miałem okazję zagrać w grę zarówno z początkującymi, jak i początkującymi graczami. Muszę przyznać, że skomplikowane sytuacje spowodowane "odpalonymi" cechami potworów mogą być kłopotliwe dla niedoświadczonych graczy. Na początku może być trudno zapamiętać, co robią poszczególne karty. Rzucanie okiem na turę również staje się powtarzalne. Z kolei rozgrywka z zaawansowanym graczem zamieniła się w klasyczne starcie tytanów. Gra toczyła się na poziomie zbliżonym do szachów. Wahaliśmy się również, czy użyć kart Mindbug ze względu na sposób ich rozdysponowania. Dla niektórych może to być zaleta, ale dla mnie było to męczące i odebrało radość z siekania, której oczekiwałem.

Po kilku rozgrywkach poczuliśmy też monotonię. Łatwo jest bardzo szybko przebrnąć przez 48 kart stworów. Przez to po kilku rozgrywkach można mieć wrażenie, że karty stają się powtarzalne. Nie podoba mi się również losowość gry. Mieliśmy gry, w których jedna strona przegrywała już na początku niejednej gry, nawet nie dwa razy. Dlaczego. "Cecha podstępu" i karty, które każą przeciwnikowi odrzucić swoje karty. Są to potężne zdolności, które w jednej chwili mogą przechylić szalę zwycięstwa. Nie jesteśmy w stanie ich kontrolować. Po kilkunastu rozgrywkach możemy stwierdzić, że dana karta jest zbyt potężna i należy ją zabrać, ale nie zawsze wiemy, czy inna nie będzie silniejsza. Podstępne stwory nie są inne. Mogą być blokowane tylko przez stwory z tą samą cechą. Masz kłopoty, jeśli nie posiadasz takich kart. Nie zawsze jest możliwe, abyś pokonał je za pomocą swoich umiejętności.

Tak więc miałem też momenty, w których krew wyrywała mi się z żył. Były momenty, w których z niecierpliwością czekałem, aż moja strategia zadziała, aż Minbugi przeciwnika wykiełkują, abym mógł użyć stwora, który najbardziej mu zaszkodzi. W przeciwieństwie do wcześniejszego negatywnego akapitu, ta gra ma swoje pozytywy.Jak w takim razie mogę ocenić Mindbug? W pełni rozumiem urok tej gry. Jest łatwa do zrozumienia i kompaktowa. Jak widzieliście na mediach społecznościowych, można w nią grać na stole pociągowym. Nie będę się spierać, że takie gry są potrzebne. Nie jestem osobą, która ją otrzymuje. Co prawda zagrałem w nią i zrecenzowałem ją dla Was. Ale to wszystko. Nie jestem fanem nadmiernego zabijania cech w potworach. Gra jest też niezbalansowana i ma tendencję do monotonii. Na pochwałę zasługuje natomiast zwartość, prostota zasad i przyjemna dla oka grafika. Dodam, że gra została sfinansowana poprzez Kickstartera, w którym znajdowała się spora zawartość (nowe karty potworów) i mogła wpłynąć na moją ostateczną opinię. Jak dla mnie "d" nie pękła. Gdybym miał wybierać, to wybrałbym Sanktuarium: Era Keepers, która była przez nas recenzowana i jest cięższa, ale też kompaktowa i daje więcej frajdy.

Grę do tej recenzji dostarczył wydawca Portal Games.

Plusy:

  • Łatwe zasady,
  • Zajmuje bardzo mało miejsca
  • Przyjemna dla oka grafika.

Wady:

  • Musisz zapamiętać cechy potworów.
  • Balans gry może trochę razić.
  • Po kilku rozgrywkach staje się ona monotonna.