Joanna Jax z każdą kolejną książką udowadnia, że Polacy lubią powieści historyczne. W rozmowie znami zdradza, jakie emocje czekają na czytelników podczas lektury "Smaku wolności", dlaczego pokazuje ciemniejszą stronę Warszawy i skąd czerpie wiedzę o historii międzywojennej Europy. Serdecznie zapraszamy!

Najnowsza powieść Joanny Jax ukaże się 14 kwietnia.

Po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej bracia Niemojscy i Piotr kondratowicz wracają do domu w Warszawie. Gustaw kontynuuje studia medyczne, Fryderyk niecierpliwie czeka na unieważnienie małżeństwa Izabeli i Fryderyka, a Wiktoria przygotowuje się do ślubu z Piotrem.

Czarne chmury zbierają się nad niemal całą rodziną. Jakie zawiłości losu czekają na Niemojskich w zmieniającej się Polsce? Z jakimi wyzwaniami będą musieli się zmierzyć? Czy miłość i więzi rodzinne zatriumfują?

Co zyskał "Smak wolności?"

Słodko-gorzki. Często z nostalgią wspominamy II Rzeczpospolitą, ale zapominamy, jak trudno było się podnieść po Wielkiej Wojnie i rozbiorach. Przez długi czas szalała bieda, bezrobocie i inflacja. Chciałem pokazać ciemniejszą stronę życia II Rzeczypospolitej, trochę ją odmitologizować, bo wiele osób myśli, że była to kraina mlekiem i miodem płynąca. Rozpoczęcie czegoś od zera może być trudne.

Wprowadzasz postać, której pojawienie się przepowiedziała Wiktorii słynna warszawska wróżka. Czy będzie miał on wpływ na losy głównej bohaterki i jak duży - czy możesz coś zdradzić?

Wolę nie zdradzać szczegółów, bo moi czytelnicy nie lubią spoilerów. Jedno mogę powiedzieć: ta postać zrujnuje życie obu bohaterom opowiadania.

W "Drugim brzegu" z wypiekami śledzimy wielką zakazaną miłość Wiktorii i Piotra. Czy w końcu będą żyć szczęśliwie na zawsze?

To tak jak autor, który pisze kryminał, by zdradzić czytelnikom, kto zabił. Nie będzie to łatwe zadanie, bo piętno przeszłości Piotra nie raz wypłynie na powierzchnię.

"Smak wolności", wręcz eksploduje uczuciami, które nie zawsze są szczere. Widzimy je w wielu odcieniach - Gucio jest ofiarą, Fryderyk nie raz. I nawet Wiktoria i Piotr, którzy są bardzo zżyci, mają między sobą iskry.

Lubię wbijać kij w mrowisko i staram się przede wszystkim pokazać, że nie ma czerni i bieli. Mamy tendencję do oceniania, krytykowania i posługiwania się stereotypami. Jest to normalne, ale nie zawsze najlepsze rozwiązanie. Czasami nic nie jest takie, jak się spodziewamy. Słyszymy to często, gdy ktoś mówi: "Nigdy nie zrobiłbym tego czy tamtego". Nagle znajdujemy się w sytuacji, która każe nam kwestionować nasze opinie. Każdy ma swoją historię i może ona nie mieć nic wspólnego z jego pochodzeniem, religią czy poglądami politycznymi. Każdy z nas jest inny i wszyscy mamy swoje ukryte stereotypy.

Odnoszę wrażenie, że bohaterowie powieści przechodzą radykalną przemianę w drugiej połowie książki. Czy jest to "signum temporis", znak dla czasów? Czy to wynik wojny tak strasznej, że po niej nic już nie będzie takie samo?

Mam na myśli nie tylko czas, ale także upływ lat w życiu i samych bohaterów. Zmieniają się, rosną, nabierają doświadczenia. Nie wierzę, że ktokolwiek może powiedzieć, że jest tą samą osobą, którą był dwadzieścia pięć lat temu. Z drugiej strony trudne doświadczenia zawsze pozostawią ślad na człowieku. Nawet jeśli dana osoba myśli inaczej. Kiedyś, bardzo dawno temu, zostałem dotkliwie pogryziony przez psa. Nadal unikam każdego psa, który jest wyższy niż moja kostka. To jest reakcja. Muszę przyznać, że najbardziej zaskoczyły mnie zwroty akcji dotyczące Gucia, który na pierwszej stronie był beztroskim bufonem, oraz Fryderyka - dawniej młodego, moralnie prawego człowieka. Co się z nimi dalej stanie?

Gucio zmienił się, gdy Fryderyk zaginął. Postanowił, że pewnego dnia przyjmie rolę "kręgosłupa". Losy Fryderyka były oparte na prawdziwym człowieku, więc musiał się zmienić. Chodzi o motywy działania majora Jerzego, jednego z asów przedwojennego wywiadu. Był to człowiek, który bardzo denerwował Hitlera. Kanclerz z jego powodu nakazał III Rzeszy zmienić prawo dotyczące przekazywania poufnych informacji. Niestety, nie wszyscy w kraju nad Wisłą potrafili docenić spektakularny sukces majora.

Nowoczesna mozaika w Warszawie sprawia, że tęsknisz za stolicą sprzed wojny - Paryżem Północy. Tymczasem bardziej skupiasz się na ciemnych stronach miasta, jego problemach, biedzie, prostytucji i przestępczości. Dlaczego?

Lubię pisać coś, czego nie robią inni. Warszawa ma swoją ciemną stronę. Były miejsca, gdzie można było się bawić i tańczyć, były też miejsca, gdzie ludzie płakali nad swoim losem. Polska potrzebowała trochę czasu, żeby się rozwinąć. Ważne jest, aby przyznać się do biedy wielu ludzi. Są oni częścią naszej historii.

Dużo miejsca poświęca Pan Gdyni. Opisuje Pan te pierwsze lata w realizacji tej najważniejszej dla II Rzeczypospolitej inwestycji jako dalekie od ideału ....

Takie były fakty. Rozpoczęcie tej inwestycji nie było łatwe. Logistycznie było to ogromne przedsięwzięcie. Nawet przy dzisiejszej technologii trudno byłoby stworzyć tętniące życiem, prężne miasto pośrodku... niczego. Potem było coraz lepiej. Nawet po tylu latach ta inwestycja jest nadal dobra. Zaczynaliśmy od zera.

Fascynujący jest też rosnący nacjonalizm w Niemczech i zbrojenie go za zgodą aliantów. Drugi tom kończy się powstaniem Hitlera i jego roszczeniami do Gdańska. Cytując Piłsudskiego: zachód jest "parchaty", a jednak wschód?

Wschód był zawsze naszym wrogiem. Zgadzaliśmy się na ich warunki tylko na papierze, żeby doprawić Zachód. Ale nigdy im nie ufaliśmy. Dużą rolę w tym względzie odegrał Józef Piłsudski. Nie lekceważył ani Niemców, ani Rosjan. Po jego śmierci nasza czujność została utracona i daliśmy się im wszystkim ograć.

Bardzo płynnie przedstawia Pan historię Polski i Europy w latach 20. i 30. XX wieku. Opisy miast i obyczajów pokazują, jak dokładnie je przestudiowałeś. Skąd ta pasja? Czy czeka nas więcej opowieści o tamtych czasach, ale niekoniecznie z udziałem Niemojskich.

W jednym z wywiadów powiedziałem, że to historia wybrała mnie, a nie odwrotnie. Kiedy zacząłem pisać tę historię, zdałem sobie sprawę, jak mało tak naprawdę wiem. Zacząłem czytać biografie i filmy dokumentalne i zanurzyłem się w temacie. Obecnie piszę serial, którego akcja rozgrywa się w latach 70. Jeśli chodzi o lata międzywojenne, to jesienią ubiegłego roku ukazała się "Córka fałszerza", trylogia o upadku Republiki Weimarskiej i początkach Trzeciej Rzeszy. Możliwe, że dzięki temu poznałem ówczesny Berlin. Co będzie dalej? Mimo że patrzę dopiero na przyszły rok, mam już pewne pomysły, a nawet zacząłem zbierać materiały. Pewnie kilka razy "zahaczę" o okres międzywojenny.