Zagadka, jej debiutancka powieść ukazała się kilka dni temu. Książka Agnieszki zachwyci fanów Dana Browna i Indiany Jonesa. W literackim alfabecie autorka zdradza, jakie historie mistrza grozy ją inspirują i dlaczego czeka na zdjęcie... Yeti. Zapraszamy do udziału!

Agnieszka tak (ur. w Krakowie, 1973), absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autorka cyklu artykułów o Zakonie Templariuszy ("Explorer", miesięcznik). Wolny czas spędza na podróżach po Francji, podążając śladami latarni mariackich i komandorii templariuszy (Bretania i Normandia).

Jej debiutancka powieść "Zagadka" ukazała się 14 kwietnia.

Spencer Van Der Croy zostaje zamordowany w tajemniczych okolicznościach. Był bibliofilem, kolekcjonerem i należał do Międzynarodowej Ligi Antykwariuszy. Alex Bird, historyk sztuki, znajduje jego zwłoki. Następnie zostaje wplątany w sieć obejmującą niepokojące i niezwykłe wydarzenia. Stawką jest jego życie.

Klucz do rozwiązania zagadki ukryty jest w przedmiotach przedstawionych na renesansowym obrazie Holbeina. Alex Bird będzie musiał najpierw odpowiedzieć na kilka pytań. Co kryje w sobie Ołtarz Gandawski Van Eycka? Co wiąże poliptyk z pochodzeniem słynnego włamywacza? Czy szyfr stworzony przez Maurice'a Leblanca pozwoli nam uzyskać dostęp do "Steganographii" Trithemiusa? Jakie znaczenie ma słynny algorytm Vigenere'a?

Alfabet to ostatni etap w rozwoju pisma i najpopularniejszy sposób zapisu mowy. Według Wikipedii "Abecadło to alfabet (z łac. abecedarium) lub ze Stgr. Pierwsze litery alfabetu to alfa i beta. Koło jest dla mnie idealnym wynalazkiem. Wynalazek, który dał nam "Alicję w Krainie Czarów", "W poszukiwaniu straconego czasu", "Folwark zwierzęcy", Keseya, "Lot nad kukułczym gniazdem", Nabokova, "Lolitę", Joyce'a i wielu innych.

Pierwotnie miała się tam znaleźć łacińska maksyma Hipokratesa "Ars Longa, Vita Brevis". Była to zasłużona strata dla alfabetu.

Najlepszym opowiadaniem Stephena Kinga jest "Library Policeman". Potem jest "Hidden Window, Hidden Garden", oba ze zbioru "Four After Midnight", a następnie "The Jerusalem Pit", które jest w zbiorze "Night Shift" z pominięciem zakończenia, które mnie rozczarowało i zrobiło parodię z dobrze zapowiadającego się opowiadania grozy.

C jak Conquet - właściwie Le Conquet, ale kto by o tym pamiętał myśląc o wakacjach - to miejscowość i gmina położona w departamencie Finistere (Bretania, Francja). Posiada urokliwą latarnię morską Kermorvan (zbudowana w 1849 roku; niestety zautomatyzowana w 1994 roku. Połączona z lądem granitowym mostem), z której kursują promy m.in. do Ouessant, zwanej też Wyspą Mgieł.

Choćby na sekundę chciałabym się tam przenieść. Tymczasem powiem Wam, gdzie najprawdopodobniej spędzę wakacje.

D jak Diana Damrau & the Ninth Gate, a raczej aria Królowej Nocy z opery Czarodziejski flet & ścieżka dźwiękowa do filmu Romana Polańskiego.

Ujmę to tak: "Zagadka" nie powstałaby, gdyby pani Damrau nie wykonała jednej z najtrudniejszych arii operowych na świecie, z muzyką Wojciecha KILARA.

Enigma to maszyna, która od lat mnie fascynuje. Alan Turing, enigma-man, debatował nad szczegółami jej połączeń wtykowych. Matematyk i kryptolog, Alan Turing zakończył życie odbierając sobie życie, niczym bohater z bajki (w sypialni znaleziono nadgryzione, niezbadane jabłko, które notabene nigdy nie zostało przebadane na obecność cyjanku, który wykryto na ciele naukowca). Jak to często w życiu bywa, Korona potrafi zaskakiwać. W 1945 roku Turing został odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego (OBE) za zasługi podczas II wojny światowej. Siedem lat później został skazany za homoseksualizm. Za swoje "całkowicie niesprawiedliwe" traktowanie przeprosił wiele lat później. Królowa Elżbieta II ułaskawiła go zdecydowanie za późno i równie pośmiertnie (2013). Znacie teraz całą historię, jak szyfrant-maszyna stał się maszyną niszczącą ludzi.

W tym haśle nie można pominąć książki Roberta Harrisa "Enigma" ani filmu Michaela Apteda o tym samym tytule.

F jak Fotografia: sztuka, zdjęcie dokumentujące chwilę, zamknięty kadr, czarno-biały, a najlepiej portret. Ulubieni mistrzowie fotografii: Annie Leibowitz, Helmut Newton i Richard Avedon.

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam słowo "Gramasozyt" w książce Jaspera Fforde'a "Jump into a good Book", pomyślałam sobie: To ja. Człowiek, który non stop popełnia błędy językowe.

Ale przejdźmy do sedna sprawy. Jak wyjaśniła panna Havisham, pustosząc strony Fforde'a, w książkach żyje pasożyt zwany gramatykiem.

Jedno z moich ulubionych sformułowań.

H dla Hugh Granta, nie tyle aktora, co jego akcentu. W rankingu najlepszych brytyjskich akcentów znalazł się na drugim miejscu, tuż za Tonym Blairem, wówczas pełniącym obowiązki premiera. Głos, którego mogłabym słuchać bez końca.

Indygo to ciemnoniebieski kolor występujący w naturze (ale został zsyntetyzowany chemicznie pod koniec XIX wieku). Uzyskuje się go między innymi z rdestu ptasiego (jest ????).). Załóżmy, że jest to kolor niebieski (Wikipedia wymienia 21 nazw kolorów niebieskich z opisami i przykładami). Jest to mój ulubiony kolor, sądząc po ubraniach, które noszę. Jest co najmniej trzynaście odpowiedników tego koloru z dwudziestu jeden wymienionych.

J jak 4 lipca. Wiem, że angielska wersja Fourth of July byłaby nie na miejscu, ale właśnie tego dnia w Oxfordzie co roku obchodzone jest całkowicie angielskie święto - Alice in Wonderland Day. Jest to również rocznica opowiedzenia przez L. Carrolla trzem dziewczynkom o swoich przygodach. Jako ogromna fanka książki świętuję. Oczywiście robię to również 6 października. Szalony Kapelusznik jest wtedy najbardziej widoczny.

K jak Kawa jest moim ratunkiem na nienawodnienie, razem z sokiem pomarańczowym i wodą mineralną. Oczywiście bez dodatków. Codziennie niesłodzona lub bez mleka do espresso lub espresso doppio.

Espresso macchiato to kawa z niewielką ilością mleka, którą pije się zazwyczaj na wakacjach. Mocca to ani pies, ani wydra, ale kawa, która nie jest kawą. Wiem, że to obelga, ale dla mnie to po prostu pochodna shake'a.

L jak "Locke&Key" - komiks (sześć tomów) napisany przez Joe Hilla, (dla tych, którzy go nie znają, jest synem Stephena Kinga), a zilustrowany przez Gabriela Rodrigueza. Był on trzymany na konwencie grozy. Komiks, który dosłownie zwalił mnie z nóg. Natknąłem się na niego po obejrzeniu serialu o tym samym tytule, który z kolei był dla mnie jak wehikuł czasu i przeniósł mnie na chwilę do lat dzieciństwa.

Łuk jak "Łamacze kodów. Historia kryptologii" - najlepsza książka (właściwie podręcznik), jaką przeczytałem w tej dziedzinie. Jej autorem jest David Kahn. Tomisko liczące prawie tysiąc dwieście stron (+notebooki) zaczął pisać jako trzydziestolatek, skończył, gdy miał trzydzieści siedem lat (to mnie przygnębiło). Rok później zdobył za nią nagrodę Pulitzera (1968) w dziedzinie literatury faktu.

M jak Social Media - dla mnie mogą nie istnieć.

N jak Normandia, a może Bretania (nie umiem wybrać) - historyczne krainy i regiony Francji, które odwiedzam najczęściej. W zależności od tego, w którym aktualnie przebywam na wakacjach, chwalę szerokie, ciągnące się bez końca plaże Normandii, cydr, calvados (tu kłania się Remarque) i owoce morza. Kiedy indziej wychwalam pod niebiosa Bretanię - urokliwe skaliste zatoczki, piaszczyste plaże, latarnie morskie, których w okolicy jest mnóstwo, pommeau, a przede wszystkim masło, w czerwonym lub niebieskim opakowaniu w kratkę z napisem "Paysan Breton. Le Beurre Moule." .

O jak Ogród Botaniczny Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Założone w 1783 roku, dokładnie sto dziewięćdziesiąt lat później miejsce, w które wpatrywałem się nieustannie tuż po urodzeniu. Śmiem twierdzić, że była to pierwsza zielona przestrzeń, na którą spojrzałem po urodzeniu. To tam udawali się wszyscy członkowie rodziny i przyjaciele, którzy chcieli zobaczyć mnie i moją matkę w jedynym oknie sąsiedniego szpitala. To tam wspomniani kupowali bilety, nie po to, by podziwiać okazy botaniczne, ale by zobaczyć okaz zoologiczny w pełnej krasie. Miejsce, do którego mam wielki sentyment i do którego wracam.

P jak Pan Samochodzik i Templariusze - książka Zbigniewa Nienackiego, która pchnęła mnie w stronę literatury, przygody i wszystkich moich zainteresowań od historii zakonu Templariuszy po kataryzm. Drogowskaz. Najlepiej wydanie z 1980 roku (tzw. biała seria) z rysunkami Szymona Kobylińskiego. To właśnie tam odkryłem znaki templariuszy.

Potem oczywiście było "Imię róży" i "Wahadło Foucaulta" Umberto Eco, "Klub Dumas" Arturo Perez-Reverte i wiele innych.

R jak Remarque Erich Maria - jedna z trzech osób (obok Marii Skłodowskiej-Curie i Wisławy Szymborskiej), które chciałabym spotkać na swojej drodze. Spotkać i porozmawiać. Pozostaje tylko pytanie, czy ktoś taki jak ja udźwignąłby ciężar rozmowy z taką osobą? Cóż...

Hipotetycznie: z niemieckim pisarzem można by w najgorszym razie porozmawiać o hiperinflacji (genialnie sportretowanej w "Trzech towarzyszach"), wszak w pandemii ma się ona dobrze, z noblistką złożyć jakiś kolaż (nazwany przez samą Szymborską puentą) i wypić gorący kubek jakiegokolwiek smaku Knorra czy innych Winiarów, które akurat mają w zapasie. [Mogę wycinać, mogę składać to i tamto, pewnie dam radę, i taką zupę też mogę wypić]. Chyba najgorzej poszłoby z urodzonym w Warszawie chemikiem (w tej dziedzinie jestem totalnym tępakiem). No, chyba że oglądaliśmy w nocy świecący rad.

S jak Sherlock Holmes - najsłynniejszy detektyw świata jest również moim ulubieńcem. Sympatyzuję zarówno z prozą Arthura Conan Doyle'a, choć ta trąci już myszką, jak i z serialami, które zostały nakręcone na jej podstawie. Szczególnie serial wyprodukowany przez Granada Television z niezapomnianym Jeremym Brettem i oczywiście "Sherlock" z B. Cumberbatchem. Ten serial jednak porzucam w momencie, gdy Watson wychodzi za mąż. Dalszy ciąg, to już nie dla mnie.

T jak Trylogia i Tetralogia - forma powieści, po którą nigdy nie sięgam podczas pisania. Podczas czytania nie mam już tego problemu. Ale przy pisaniu już tak. Przykuć czytelnika do fotela fabułą, rozpalić mu policzki do czerwoności, pozbawić oddechu... to nie może się udać. Dobra fabuła nie trwa tak długo. No, może nie do końca, bo kilku autorom udało się stworzyć (zwłaszcza trylogie) opasłe dzieła z barwnymi bohaterami i wciągającą fabułą. Moim zdaniem jest to szalenie trudne. Osobiście wolę typowe "one-shoty". Żadnych serii, żadnych prequeli i sequeli. To nie jest dla mnie. Za to eseje uwielbiam.

U jak Uniwersytet - koniecznie Oxford lub Cambridge, koniecznie pierwsza połowa XX wieku. Miejsce, w którym mogłabym utknąć w czasie. Czy byłyby to lata 20. w Cambridge, gdzie Harold Abrahams, bohater "Rydwanów ognia", studiował prawo, czy lata 30. w Oksfordzie, gdzie szaleli Inklingowie, czy może w tym samym czasie w Cambridge działali słynni Apostołowie, którym nieco później udało się przeniknąć do praktycznie całego brytyjskiego wywiadu i kontrwywiadu, czy wreszcie lata 50. również nad rzeką Cam, gdy Francis Crick i James Watson zastanawiali się nad strukturą DNA, chcę tam być, przynajmniej przez chwilę....

V jak Vermeer - Holender, którego obrazy mnie urzekły, wielkość jego malowanych płócien rozwścieczyła, a liczba spłodzonych przez niego dzieci powaliła; cichy bohater (a raczej jego "Alegoria malarstwa") mojej kolejnej powieści.

W jak Wino - napój alkoholowy, który odgrywa ogromną rolę w moim życiu. Pojawił się w nim i na stałe zagościł w 2011 roku, czyli dziesięć lat temu. Pewnie zaskoczę wszystkich, gdy powiem, że go nie piję. Czyli co? Więc ja ją tylko produkuję. Robię go, bo go rozdaję, rozdaję, bo go robię. Najpierw zakupiony został jeden balon (prezent urodzinowy podarowany z powątpiewaniem), potem dokupiłem kolejne. Z jakich win robię nastawy? Najczęściej z: różowego, ryżowego, malinowego, wiśniowego, z czerwonej porzeczki, z jasnych i ciemnych winogron, z cytrusów i cytryn. Oczywiście lubię kupować i eksperymentować.

X jak X Muza - kino, coraz bardziej w domu, coraz częściej serial zamiast filmu.

Jeśli serial to: "Line of Duty", "Wallander" - oczywiście szwedzki, "Millennium", "Most nad Sundem", "Marianna", "Locke&Key", "Dark", "Strangers Things", "Nawiedzony dom na wzgórzu", "Tabula Rasa", "Uwięziona" i wiele innych.

Jeśli film, to zazwyczaj film wojenny, moralitet lub horror. Najlepiej taki, który był już oglądany kilka razy, klasyczny, sprawdzony, a nie jakieś jajo niespodzianka, o którym lepiej zapomnieć. Wolę po raz enty obejrzeć "Okruchy dnia", "Inglourious Basterds", "U-571" czy "Cinema Paradiso" niż najnowszy blockbuster (choć w pandemii o ten ostatni trudno).

Y jak Yeti - wierzę, że istnieje i czekam na zdjęcie z jakiejś himalajskiej wyprawy, gdzie zostanie uwieczniony. Podobny stosunek mam do Potwora z Loch Ness, Krakena (stwora morskiego) czy innych tego typu stworzeń pochodzenia kryptozoologicznego. Pamiętam, jak jako nastolatek z blaskiem na twarzy czytałem "Poetę letnich potworów" Leszka Kleczkowskiego i Sławomira Pikuli (I wyd. 1985 r. vol.). Wierzyłem w nich wtedy, wierzę i teraz. Identyczny stosunek mam do krasnoludków. One muszą istnieć. Na poparcie mojej teorii pozwolę sobie zacytować fragment "Księgi świętego Michela" Axela Muntha: "Powiedziano mi, że są tacy, którzy w całym swoim życiu nigdy nie widzieli krasnala. Bardzo im współczuję, bo wiele stracili! Myślę, że pewnie są krótkowzroczni. Może zepsuły sobie oczy nadmiernym czytaniem w szkole? A może to dlatego, że dzieci w dzisiejszych czasach wyglądają tak poważnie i smętnie, a wyrastają bez myśli i marzeń na zgorzkniałych ludzi, którzy nie mają ani spokoju w duszy, ani czułości w sercu, ani chęci do życia, ani odwagi do śmierci."

Z jak Zorro - największe rozczarowanie. Jako dziecko, przyklejona do ekranu telewizora, z zapartym tchem oglądałam filmy, w których jeździec w czarnej masce bronił uciśnionych. Jego znakiem rozpoznawczym była litera "Z", Tornado nazywano jego koniem, a sługą, który znał tajemnicę swojego pana był niemy Bernardo. Tak to wyglądało przed wiekami. Nieco później: Jak to jest, że jest to postać fikcyjna? Nieco później: Jak to lis (zorro znaczy po hiszpańsku lis)? Jak to w Kalifornii (ówczesnej kolonii hiszpańskiej)? Czy to nie jest w Hiszpanii?